Nurkować każdy może.
Płetwonurkowie z bytomskiego klubu Mors wyłowili z wody średniowieczną łódź. Pod wodą odnaleźli też butelki sprzed kilkuset lat oraz deski z burty szwedzkiego okrętu, który zatonął w bitwie pod Oliwą.
Klub Działalności Podwodnej Mors przy bytomskim oddziale Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, założyli w 1966 roku miłośnicy nurkowania. Do klubu należało początkowo kilkadziesiąt osób. Dziś Mors ma 20 stałych członków.
- Kiedyś byliśmy jednym z dwóch klubów płetwonurkowych w Bytomiu. Dziś w mieście działa aż pięć klubów nurkowych - wyjaśnia
Stanisław Potuczek, aktualny prezes klubu Mors.
Członkiem klubu płetwonurków może zostać każdy. Wystarczy zapisać się do PTTK. Poddać się badaniom lekarskim w przychodni sportowej. A następnie zaliczyć kurs szkoleniowy. Kursy organizowane podczas obozów letnich trwają 10 dni. W zimie kandydat na nurka przez pięć weekendów musi uczyć się nurkowania. Składka miesięczna za przynależność do klubu Mors wynosi 30 zł.
W zamian za to członkowie klubu mogą korzystać z czterech nowoczesnych zestawów butlowych do oddychania oraz 15 starszych.
- Starsze zestawy do oddychania składaja się z trzech butli wypełnionych powietrzem. Nowszy zestaw to jedna butla. W butli znajduje się mieszanina azotu, tlenu, dwutlenku wegla. To nieprawda, że płetwonukowie oddychają pod wodą samym tlenem – tłumaczy Stanisław Potuczek, prezes Morsa. Do dyspozycji są też kombinezony do nurkowania. Jednak większość członków klubu ma własny sprzęt do zwiedzania głębin. Dobry kombinezon i zestaw do oddychania kosztuje nawet 5 tys. zł. Ale większość nurków korzysta ze sprzętu używanego, który jest tańszy i niezawodny. Do nurkowania w nowoczesnym sprzęcie nie jest potrzebna tak dobra kondycja fizyczna jak kiedyś.
Jeszcze w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia płetwonurkowie z Morsa zarabiali pieniądze wykonując roboty podwodne. Nurkowali w zbiornikach wodnych elektrowni Łagisza i Miechowice. Czyścili podwodne rurociągi, naprawiali zasuwy. Dziś zleceń prawie nie ma. Firmy ogłaszają przetargi na roboty pod wodą. W razie uszkodzenia instalacji, elektrownie żądają od nurków odszkodowań. Dlatego działalność klubu Mors utrzymywana jest ze składek członków.
Dwa razy w roku płetwonurkowie z klubu Mors przy bytomskim oddziale PTTK nurkują w Żabich Dołach. W ramach akcji sprzątania świata wyławiają z dna zbiorników lodówki, rowery, butelki i stare opony. Niekiedy w wodzie znajduje się i wrak samochodu. Jednak trudno go wyciągnąć na powierzchnię. |
Co roku płetwonurkowie wyjeżdżają nad Bałtyk penetrować wraki. W latach 70. XX wieku bytomscy nurkowie badali wrak Solena, szwedzkiego okrętu zatopionego w bitwie pod Oliwą. Do dziś w klubie można oglądać butelki wyłowione z Solena i szczątki drewnianej burty oraz blok linowy. Średniowieczną łódź dłubaną, wyłowioną w jeziorze Powidze bytomscy nurkowie musieli oddać do muzeum. Szczególnie interesujące dla nurków są penetracje wraków statków zatopionych podczas II wojny światowej. Dużo wraków znajduje się na dnie Bałtyku.
Ale zwiedzanie głębin jest także związane z ryzykiem.
- Kiedyś zwiedzałem wrak trałowca leżący na dnie Bałtyku u wybrzeży Helu. Na głębokości 40 metrów mojemu współpartnerowi zabrakło powietrza w butli. Musieliśmy wynurzać się ustawieni naprzeciwko siebie i oddychać na zmianę powietrzem z jednej butli - wspomina Stanisław Potuczek. Aktualny prezes Morsa nurkuje od 1986 roku. Ma prawo zanurzyć się na głębokość 40 metrów. Jednak dwóch członków Morsa utopiło się podczas nurkowania. Pierwszy w 1978 roku. Drugi w 1991 roku w Solinie.
- Młody nurek najprawdopodobniej zagubił się na dnie z powodu mętnej wody - mówi
Ireneusz Twarkowski, prezes bytomskiego oddziału PTTK.
W zbiorach Morsa są również langusty, koralowce i stare amfory. Eksponaty te wyłowili z dna ciepłych mórz członkowie klubu, podczas indywidualnych wyjazdów wakacyjnych.
- Nurkowanie w ciepłych morzach jest atrakcyjne. A zachęcają do tego filmy w telewizji - opowiada
Marian Więcław, instruktor nurkowania i lekarz ds. nurkowych. Pan Więcław nurkuje od 33 lat. Jest wychowankiem Morsa. Nurkować za granicą zaczął podczas studiów medycznych. W Śląskiej Akademii Medycznej w Rokitnicy działał kiedyś prężnie klub płetwonurkowy. Marian Więcław nurkował nawet w morzach przy brzegach Australii.
Nurkowie z Morsa organizują też nocne nurkowania w zalewie Nakło-Chechło. W zimie nurkują pod lodem w Pogorii.
RYCH
Artykuł zaczerpnięty z
Kuriera Bytomskiego.